sobota, 22 lutego 2014

Kto Cię tak uderzył?...



Wer hat dich so geschlagen,
Mein Heil, und dich mit Plagen
So übel zugericht (...)


Kto Cię tak uderzył
Mój Zbawicielu, i tortur tak okrutnych
używa wobec Ciebie?(...)


Jan Sebastian Bach Pasja wg Św. Mateusza

poniedziałek, 3 lutego 2014

La Reveuse



   Historia Jeana de Sainte-Colombe'a, opowiedziana we "Wszystkich porankach świata" cały czas brzmi. Muzyką,  oczekiwaniem, wstrzymanym oddechem, ciszą. To właśnie cisza rysuje kontur, w którym mieści się chropowaty, zawieszony między niebem a ziemią dźwięk gamby, cała substancja, z której genialny, stary mistrz tworzył swój świat. 

   Gdzieś na uboczu, daleko od zgiełku świata jest dom. Mieszka w nim rodzina - mąż, żona i dwie córki. Żona choruje, nie ma sił, by wstać. Leży i odlicza chwile, które jej zostały. Cicha, rozpaczliwa miłość, utopiona w zaciętym milczeniu, oczekiwanie, cień nadziei. Pewnego wieczoru nadchodzi wezwanie, prośba. Na przekór sobie mistrz wyrusza do przyjaciela, który umiera i przed śmiercią chce, pragnie muzyki, głosu gamby. 
    Późną nocą Sainte-Colombe wraca do domu. Spóźnia się...
Po śmierci żony, której nie zdążył pożegnać, zamyka się w sobie. Nie gra, milczy, unika ludzi. Pewnego dnia do jego drzwi puka młody człowiek - zakochany w muzyce i dźwięku gamby tak, jak on sam dawno temu. Tym młodym, dumnym człowiekiem jest Marin Marais...

   Tak zaczyna się książka Pascala Quignarda i film Alaina Corneau... Jak wszystkie mocne, ważne historie - opowiada o miłości, zdradzie i zemście. 
    Tytułowa "Marzycielka" - La Reveuse, wpatrzona we wszystkie poranki świata, to obraz tęsknoty, kompozycja, która w filmie gra szczególną rolę. Wsłuchany w jej frazy tysięczny raz czułem kompletny bezwład, stan zawieszenia między realnością "teraz", a chwilą, iskrą , której nie uwzględnili architekci Czasu. Widziałem sceny, kiedy Marin Marais, zakochany w muzyce zapomina o prawdziwej miłości, traci ją...
     "Wszystkie poranki świata" to świat zatrzymany, jak obraz Georgesa de La Tour'a, magicznie namalowany płomień świecy. Ujęcia filmowe jak martwe natury flamandzkich mistrzów, zupełnie przeczące dynamice ruchomych obrazów, cudownie współgrające z mistrzowskimi interpretacjami Jordi Savalla.

"Każdy z poranków świata przychodzi raz tylko, wszystkie mijają bezpowrotnie..."